Dybuck po prostu Buck Sheeridan
16 lat —
lekarz w podziemiach kościoła — usypianie i uzdrawianie ludzi — zbunkrowana marihuana pod schodami domu —
Jego rodzice byli lekarzami, neurologami, ważnymi postaciami
w świecie medycyny. Zginęli w wypadku samochodowym gdy Buck miał osiem lat. Od tamtej pory wychowywał go starszy brat, Anthony Sheeridan. Jego straszy brat był
dilerem. Buck pamięta, jak Tony uczył go hiszpańskiego, pakował mu do szkoły
kanapki, odrabiał z nim lekcje, zabierał ze sobą, gdy spotykał się z kumplami i
nigdy nie traktował go jak upierdliwego smarkacza, którym przecież był. Gdy
zaczęło się to, Buck był w szkole na
lekcji wychowania fizycznego, którego szczerze nie znosił. Na początku tak
jak wszyscy, uważał że to jakiś żart czy zbiorowa halucynacją. Niestety,
brutalna prawda szybko do niego dotarła, oraz to, co z nią związane. Pognał do
domu, a jakaś jego część miała nadzieję, że jak zwykle zobaczy tam Tony’ego,
szykującego towar, czy krzyczącego na głupie programy telewizyjne. Towar był,
włączony telewizor też, ale brata nie. I wtedy to wszystko uderzyło w niego jak
tona pierdolonych cegieł. Pod obluzowaną deską w schodach schował cały towar,
pistolet, na którego Tony i tak nie miał pozwolenia, oraz kasę. Zamknął dom na
cztery spusty i poszedł organizować jakoś życie. I sobie, i innym. Buck jest
spokojny, rozważny, najpierw wszystko dwa razy przemyśli, zanim cokolwiek zrobi.
Nie działa na spontanie, umie słuchać
i doradzić. Unika konfliktów, choć nie boi się wyrazić swojego zdania. Z racji
tego, że jego rodzice byli lekarzami, a on chciał zdawać na medycynę,
zorganizował coś w rodzaju szpitala. Wiadomo — setki dzieciaków zostawionych
samych, to aż się prosi o katastrofę. Tak więc Buck leczy złamane nosy, obdarte
kolana, zwichnięte kostki, skrupulatnie notuje ile jest leków, oraz jakoś stara
się żyć, pomagając przy tym wszystkim, którzy pomocy potrzebują. A gdy jakieś
zapłakane dziecko nie może w nocy spać, dręczone koszmarami, wystarczy że
dotknie jego czoła i mocno się skupi, zsyłając na nie błogi sen. Od wieków
wiadomo przecież, że sen jest najlepszym lekarstwem.
| |
________________________________ | |
Bry. <3 On jest całkiem milusi, ten mój Buck. Kochajmy się, choć czasy są ciężkie. Buck jest bardziej w tamtą stronę, ale przyjaciółka zawsze się przyda. Wątkujmy! |