Widzę, jak przemykają po przeciwnej
stronie ulicy. Ich euforia i lekkomyślna zabawa powoli dobiegają końca, ustępując miejsca anarchii i ciemności, która zerwała się z łańcucha. Niektórzy z nich dalej
próbują udawać, że to nic, poddają się beztrosce. U innych pojawiają się
pierwsze myśli, że to już nie jest zabawa; że długo nie damy rady bez
dorosłych. Dziecięcy raj? Najwyraźniej taki nie może istnieć. Ale większość już
wie. Wiedzą, że nie ma nic dobrego w tym, co nam się przytrafiło.
Mutanci napawają ich lękiem.
Widzę w ich przestraszonych spojrzeniach, że boją się tego, kim się staję. A
właściwie tego, czym się staję. To z
pewnością nie jest normalne. Nie powinnam umieć tego, co potrafię. Sprawiam, że
ludzi obejmuje paraliż. Im dłużej patrzysz mi w oczy lub dotykasz mojej skóry,
tym dłużej nie możesz się ruszać, choć jesteś wszystkiego świadomy. Nikogo jak
na razie nie zabiłam, moje umiejętności jeszcze nie dosięgły serca i płuc.
JESZCZE. Nie wiem, do czego jestem zdolna w gniewie, a moje moce cały czas się
rozwijają. Jednocześnie słabość innych czyni mnie silniejszą. Nazywają mnie
Bazyliszkiem. Wiem, że już samo brzmienie mojego przezwiska powoduje, że
dzieciaki trzymają się ode mnie z daleka. Boją się mnie, chociaż nikogo na
stałe nie uszkodziłam. Wystarcza sam fakt, że jest we mnie coś
nieludzkiego. Coś mrocznego. Coś, czego nie do końca potrafię zaakceptować,
jednak wiem, że jest częścią mnie. Dzięki temu czuję się potężna i
niebezpieczna. Mam władzę, która wcześniej była dla mnie niedostępna. Ta moc ze
mną pozostanie. Przynajmniej tak długo, jak ETAP będzie trwał, a ja nie mam
złudzeń.
ETAP będzie trwał jeszcze długo.
Nie lubię się za bardzo wychylać.
Angażowanie się jest niebezpieczne. Dopóki masz swoje zdanie, ale po cichu,
dopóki istniejesz, ale nie dajesz znaków
swojej obecności, dopóki krzyczysz, ale tylko wewnątrz siebie, dopóki
żyjesz w samym środku wydarzeń, ale jakby na marginesie, jesteś bezpieczna.
Możesz zajmować się własnymi sprawami i nie martwić się o innych. Masz swoje
własne życie i nikt nie może ci próbować w nie wtargnąć, skoro właściwie nie
istniejesz. Wtapianie się w tłum jest dobre. Jednak kiedy się zaangażujesz,
stajesz się widoczna. Wtedy nie masz już odwrotu. Zaczynają cię widzieć i próbują
przeciągnąć na swoją stronę. Życie w cieniu jest łatwe i przyjemne, ale to jest
ETAP. Tutaj nic nie jest łatwe i przyjemne.
A ja popełniłam błąd.
Zaangażowałam się.
CHEY ~ PERDIDO BEACH ~ 17 LAT ~ STACJA BENZYNOWA CHEVRON ~ MUTANT ~ BAZYLISZEK ~ MECHANIZMY OBRONNE ~ HAKER ~ SAMOTNICZKA ~ CZARNA OWCA ~ KAŻDY I NIKT ~ WCIELENIE SARKAZMU ~ KRÓLOWA LODU ~ TO SKOMPLIKOWANE
Cześć wszystkim! Karta jak karta, w wątkach postaramy się bardziej. Zdjęcie random, specjalne podziękowania dla autorki Thomasa ;)
Jeżeli jakimś cudem gdzieś uchował się ktoś ze starej ekipy z Perdido Beach (z Onetu lub początków Blogspota), wpadnijcie i konieczcie powiedzcie cześć!